© Copyright Dominik Hąc 2020

KANCELARIA ADWOKACKA

ADWOKAT DOMINIK HĄC

Adwokat Dominik Hąc

DANE KONTAKTOWE

 

 669-954-378   

 

 dominik.hac@gmail.com

 

 ul. Dolnych Wałów 7

 

 44 - 100 Gliwice

14 kwietnia 2020

Prowadzenie pojazdu po spożyciu – czym ryzykujesz ?

Jakie jest największe zagrożenie, kiedy wsiadamy za kółko, powiedzmy, po jednym piwie lub rano, po mocnej imprezie, kiedy czujemy że coś jeszcze „może być na rzeczy” ?

 

Zakładając, że zawartość alkoholu w naszej krwi wynosić będzie od 0,2 promila do 0,5 promila, popełniamy w ten sposób wykroczenie, za które, w przypadku kontroli, zostaniemy ukarani grzywną, 10 punktami karnymi oraz, obowiązkowo, zakazem prowadzenia pojazdów na czas od 6 miesięcy do 3 lat. To właśnie zakaz prowadzenia pojazdów będzie dla większości kierowców największą dolegliwością, szczególnie że nie może być on krótszy niż wskazane 6 miesięcy. Jednak, moim zdaniem, wcale nie to jest największym ryzykiem prawnym jakie na siebie bierzemy, kiedy wsiadamy za kółko nie całkiem „czyści” - jest coś groźniejszego.

 

Pomijam w tym miejscu, że „na oko” nigdy nie da się z całą pewnością przewidzieć, czy aby nie przekraczamy przypadkiem 0,5 promila (co oznaczałoby już, że popełniamy przestępstwo). Załóżmy, że wypiliśmy jedno piwo, minęła chwila casu, wydaje nam się że jest ok, a w rzeczywistości mieścimy się gdzieś między 0,2 a 0,5 promila. Do domu mamy tylko kawałek, nic nie powinno się stać – wsiadamy i jedziemy. W pewnym momencie pod koła wjeżdża nam rowerzysta/pod auto wchodzi pijany pieszy/na ulicę wybiega dziecko (do wyboru). Dochodzi do potrącenia, dajmy na to, nieuważnego rowerzysty, w całej sytuacji nie było jednak żadnej naszej winy, nie naruszyliśmy żadnych zasad ruchu drogowego, zareagowaliśmy prawidłowo – próbowaliśmy odbić/zahamować ale po prostu nie było szans aby zdążyć. Przyjeżdża policja, następuje oczywiście badanie trzeźwości i… pojawia się wynik: 0,3 promila. Jak przedstawia się nasza sytuacja ?

Otóż bardzo źle, ponieważ każdemu nasunie się od razu myśl: pijany kierowca potrącił rowerzystę ! Możesz powiedzieć – przecież nie pijany, ledwie „po użyciu”, nawet nic nie czuć. Wyobraź sobie jednak teraz, że jesteś w tej sytuacji osobą trzecią, widzisz że doszło do potrącenia, dowiadujesz się że kierowca był pijany – i słyszysz jego tłumaczenie: „Ja nie byłem pijany, ja byłem tylko w stanie po użyciu.” Jak to brzmi ? To oczywiście prawda, ale znacznie łatwiej przypiąć łatkę – pijany kierowca. Co istotne, jeśli jesteśmy choćby tylko w stanie po użyciu alkoholu, z dużym prawdopodobieństwem naszym wyjaśnieniom co do przebiegu zdarzenia automatycznie zostanie przyznana mniejsza wiarygodność. Jednak nawet jeśli zdołamy przekonać śledczych, że to rowerzysta wjechał nam pod koła i to on złamał przepisy, to i tak mamy dużą szansę na zostanie współwinnym – bo może, gdybyśmy byli zupełnie trzeźwi, zareagowalibyśmy lepiej ? Warto pamiętać, że kierowcy mają obowiązek zrobić wszystko co mogą, aby uniknąć wypadku, nawet jeśli to inny kierowca narusza przepisy ruchu drogowego. Jeśli więc ktoś np. wymusza na nas pierwszeństwo na rondzie, to jeśli obiektywnie mieliśmy na tyle czasu, by szybko reagując uniknąć kolizji, a tego nie zrobimy– możemy zostać uznani współwinnymi. Jeśli sprawa jest „poważniejsza” i trafia do sądu, w celu zbadania prawidłowości zachowania się poszczególnych uczestników wypadku zazwyczaj powołuje się dowód z opinii biegłego specjalisty ds. wypadków komunikacyjnych. Opinia taka nierzadko kończy się następującym stwierdzeniem:

„Winę za spowodowanie zdarzenia w przeważającej mierze ponosi X, ponieważ nie ustąpił pierwszeństwa przejazdu, a w mniejszej mierze Y, ponieważ nie zachował zasady ograniczonego zaufania i mimo możliwości zmniejszenia skutków zderzenia, nie zareagował odpowiednio szybko”.

 Czasem biegli wskazują nawet udział procentowy winy – np. winę za wypadek w 80% ponosi X, a w 20% Y. Jeśli więc nawet przekonamy sąd, że w zdarzeniu z rowerzystą to nie my naruszyliśmy przepisy – biegłemu może zostać zadane pytanie: „Czy gdyby kierowca nie był w stanie po użyciu alkoholu, miałby możliwość uniknięcia zdarzenia albo zmniejszenia jego następstw ?” Zostajemy w ten sposób na łasce biegłego, przy czym stwierdzenie, że kierowca, który uczestniczył w wypadku w stanie po użyciu alkoholu nie jest, choćby częściowo, winny temu zdarzeniu, raczej nie zdarza się często.

W ten sposób narażamy się na oskarżenie nas o popełnienie przestępstwa; jakiego konkretnie – to zależy od skutków wypadku, możemy być to np. czyn z art. 177 § 1 kodeksu karnego – nieumyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa ruchu drogowego, którego skutkiem jest wypadek, w którym inna osoba odniosła obrażenia. Jeszcze gorzej sytuacja przedstawia się, jeśli następstwem zdarzenia jest kalectwo bądź śmierć współuczestnika zdarzenia, o co nie trudno szczególnie w wypadkach z udziałem pieszych. Niezależnie od tego, ryzykujemy skierowanie przeciwko nam przez poszkodowanego pozwu o zapłatę odszkodowanie i zadośćuczynienia za uszczerbek na zdrowiu.

To właśnie jest moim zdaniem największe zagrożenie, kiedy wsiadamy za kółko będą po użyciu choćby niewielkich ilości alkoholu. Nawet jeśli jesteśmy doświadczonymi kierowcami i jesteśmy w stanie jeździć względnie bezpiecznie np. po jednym piwie, na drodze nie wszystko zależy od nas – przy wtargnięciu pieszego na jezdnie często nie pomoże nawet najlepszy refleks. W takiej sytuacji, jeśli wydmuchamy choćby tylko 0,2 promila, drastycznie pogarszamy swoją sytuację. Jeśli zaś okaże się, że trochę się przeliczyliśmy i zawartość alkoholu w naszej krwi wynosi jednak nie 0,2, ale 0,52 promila, a pieszy wtargnie nam na jezdnie i go potrącimy, sytuacja staje się dramatyczna – grozić nam może kilkuletnie więzienie.

 

 

669-954-378

KANCELARIA ADWOKACKA

ADWOKAT DOMINIK HĄC